W dniach 5-12. czerwca grupa 50-ciu licealistów udała się na tradycyjną wycieczkę po Europie, której trasa liczyła 4 500 km. Po greckiej eskapadzie z ubiegłego roku, tym razem przyszła kolej na autentyczną zmianę klimatu i podróż w chłodniejsze regiony Starego Kontynentu, czyli do Skandynawii.
O ile w Grecji podziwialiśmy zabytki starożytności, to w Skandynawii na pierwszym planie były prawdziwe cuda przyrody. Góry Skandynawskie dostarczają ich co niemiara. Na pierwszym planie były oczywiście fiordy, czyli zalane przez Morze Norweskie, wydrążone przez jęzory lodowcowe doliny U-kształtne. To właśnie tutaj, w Skandynawii, rodziły się lodowce, kilkakrotnie docierające do Polski w epoce plejstocenu – stąd ich działalność jest tutaj tak bardzo widoczna. Panorama Innvik fiordu, czy przeprawa przez Sogne fiord dostarczyły wielu przeżyć. Absolutną kulminacją był jednak rejs fiordem Geiranger, ocenianym jako najpiękniejszy na Ziemi. Jest on wpisany na słynną listę światowego dziedzictwa kulturowego i naturalnego UNESCO. Wielkie urwiska skalne, ośnieżone górskie szczyty i do tego wszechobecne wodospady dopełniły uroku tej atrakcji… szczególnie wodospad „Siedem Sióstr” wywarł wielkie wrażenie…
Dodajmy jeszcze wspaniałe górskie jeziora, jak na przykład pokryte krą jezioro Tyin, położone na wysokości 1 000 m n. p. m. Niespotykaną w Polsce atrakcją był też lodowiec Jostedal. Mogliśmy podziwiać jeden z wielu jego jęzorów, spływających w dół z rozległego pola firnowego…
Nie zabrakło też atrakcji skandynawskich miast. W Danii podziwialiśmy przede wszystkim Kopenhagę ze słynną syrenką, zamek Kronborg w Helsingor. W Szwecji odwiedziliśmy Göteborg z operą, portem i stadionem Ullevi. W Norwegii byliśmy w Oslo, gdzie obejrzeliśmy Pałac Królewski, parlament i Nobels Fredssenter, gdzie przyznawane są pokojowe Nagrody Nobla. Szczególnym przeżyciem był wjazd – a dla niektórych wejście – na skocznie olimpijskie w Lillehammer.
Na koniec wspomnijmy o dwóch atrakcjach. Pierwszą były przeprawy promowe z niemieckiego Rostocku do duńskiego Gedser oraz przez cieśninę Sund z Danii do Szwecji. Drugą było oczekiwanie na… noc! Niestety, bezskuteczne! W tak wysokich szerokościach geograficznych w czerwcu i lipcu panują tzw. „białe noce”. O północy było tak widno, że można było czytać książkę…
Dokąd za rok? Już niedługo zdradzimy nasze plany…
opracował Marek Rozicki